Grając, nie raz wyobrażam sobie, że to ja jestem tym bohaterem w grze i że to tym razem ode mnie zależy los całego świata. Co by nie powiedzieć, to i tak wyjdzie, że ironizuję, ale tak na serio - czasem chcę być tym herosem i ratować super laski, a po udanej akcji zapalić cygaro, które to po dwóch zaciągnięciach zagaszę podeszwą od buta, a na sam koniec rzucę wymownym spojrzeniem na babeczkę stojącą obok i zacznę jej prawić komplementy, niczym Snake.
Umówmy się, że taki świat w którym możemy być każdym "madafakom" z gier nazywać się będzie nibylandiom gracza. Fajnie co nie? Chyba każdy kiedyś z was chciał by chodź na te kilka minutek w takiej krainie się znaleźć i pogadać ze swoimi ulubionymi postaciami. Dobra, ale co takiego sprawiło, że sylwetki bohaterów zaczęły nas tak intrygować, a co za sobą idzie to i ciekawić. Według mnie to jest to, że gry już coraz bardziej zbliżają się do filmów i powoli fabuła staje się być równie ważna co grafika czy grywalność. Jak dla mnie jest to całkowicie dobry kierunek w którym wręcz powinni deweloperzy podążać. Teraz każda postać dzięki doskonałemu scenariuszowi może nabrać ludzkiego wymiar, a przez to stać nam się bardziej bliska, a co za tym idzie to i łatwiejsza w poznaniu, bo co jest bliskie to i jest znane. Ale to nie to ma być głównym tematem owej dyskusji, lecz trzeba było wyjaśnić to jak owa kraina powstała i czemu zaczęła funkcjonować w naszych umysłach.
Skoro wykład z historii mam już za sobą to możemy się w końcu zając marzeniem. Prosta rzecz a jak cieszy, bo chyba każdy lubi marzyć. A tu będziemy marzyć, że jesteśmy w świecie gdzie żyje Mario, Link i inni z którymi poznaliśmy się już na naszych konsolach. Jaki to ma sens? W sumie to sam nawet nie wiem! Może takie coś Was odpręży, a może pomorze w inny sposób? Tak naprawdę celem tego tekstu jest pokazanie, że ten inny świat nas zawsze nurtował, a los bohaterów stawał się dla nas ważny. Nie raz zarywaliśmy nockę, myśląc, jak by tu przejść do następnej lokacji w Metroidzie? Czy zastanawialiśmy się czemu Sniper Wolf postąpiła tak, a nie inaczej? Te wszystkie pytania i wiele innych nie dawały nam spokoju, męczyły całymi dniami i nocami, cóż taki los gracza, ale mi to nigdy nie przeszkadzało, mi się to wręcz podobało, gdy gry wciągnęły mnie do tego stopnia. Żyjąc światem wirtualnym nieraz chciałem być jego częścią i na pewno nie jestem w tym uczuciu osamotniony.
W tym miejscu nadmienię, że nie rozumiem osób które grają bez żadnych uczuć, ale co by nie powiedzieć to ich strata nie moja. Pozbawiają się tych wszystkich odczuć które u mnie są wręcz kluczowe w tym aby gra była dobra. Przeżycia emocjonalne najdłużej pozostają w ludzkiej świadomości, czasem nie potrafimy zapamiętać jak ktoś wygląda, ale pamiętamy jej zapach, czy głos lub to jak miło się z nią spędzało czas. Z grami jest tak samo, a co najmniej u mnie. Dokładnie pamiętam zapach pudełka z grą jak je otwierałem po raz pierwszy, a to ile się przy danym tytule nabawiłem i nacieszyłem zapamiętuje na zawsze. Te smutne chwile i wesołe one sprawiają, że nie raz wracam pamięciom do wielu gier i tylko po to aby sobie przypomnieć jak było kiedyś pięknie.
W tej sytuacji pamięć jest kluczowa. Pamiętając grę możemy bez problemy żyć cały czas w świecie wykreowanym przez deweloperów i tylko od nich zależy czy będziemy chcieć ową krainę zamieszkać. Nibylandia gracza to temat ciągle otwarty, a jej stronnice ciągle są zapisywane przez coraz to nowsze postacie pojawiające się na naszym rynku. Więc dajmy nibylandi szanse i chociaż raz ją odwiedźmy w swoich marzeniach, a na pewno nie będzie to czas stracony.
Autor:
Mantis